środa, 23 marca 2016

Kilka słów o elastyczności ....

Witajcie po dłuższej przerwie - w międzyczasie troszkę się działo.
Miałem już gotowy wpis, którym się chciałem z wami podzielić ale jakoś nie starczyło czasu na jego publikację... Miało być kilka słów o tym jak to ridery są robione na wyrost, jak się zawyża ilość potrzebnych sprzętów itd. Ostatnie 3 tygodnie ciężkiej pracy sprawiły jednak, że postanowiłem opowiedzieć wam o czymś innym.

Ostatnio chciałem napisać o tym, że rzadko w branży jesteśmy elastyczni. Ale na szczęście pośród nas jest wielu takich, którzy zawsze znajdą rozwiązanie i potrafią do każdej sytuacji się dostosować. Ja również taki staram się być.

Nie łatwy jest los oświetleniowca - ile sal teatralnych, wielofunkcyjnych auli, scen Domów Kultury i przestrzeni Miejskich Bibliotek tyle konfiguracji sprzętowych. Często się zdarza, że czegoś się nie da, że tego nie wolno lub że czegoś nie mają.

Tydzień temu byłem w pewnym mieście - graliśmy tam spektakl. Łatwo nie było. Pamiętam jak dziś spotkanie z aktorem, który w tym monodramie gra. Przywiózł mi na szybko sporządzony rysunek tego co jest do dyspozycji. Był przestraszony. Wtedy nie rozumiałem dlaczego. Na kartce podany był numer do technika tej miejskiej instytucji. Podczas telefonicznej rozmowy z kolegą po fachu dowiedziałem się, że widownia nie jest sterowana z poziomu stołu oświetleniowego ale tamtejsza technika  postara się dokonać odpowiedniej przeróbki, by można było sterować widownią poprzez dmx. Bardzo mi zależało na możliwości płynnego ściemnienia widowni w czasie około 600 sekund. Powiedziałem koledze po fachu, że potrzebuje 4 szt. reflektorów 2kW na kontrę, 5 szt. reflektorów 1kW do oświetlenia przestrzeni i scenografii, którą są sztankiety i mosty oświetleniowe. Wspomniałem również o zapotrzebowaniu w dwa małe 1kW reflektory na statywach podłogowych, 4 szt. 2kW profili lub reflektorów typu PC na front oraz 4 szt. profili np. ETC. Kolega twierdził, że wszystko jest poza 2 szt. profili, które muszę sobie przywieść. Na pytanie o ekran 3x2m i projektor stwierdził, że to też nie problem. Uspokojony umówiłem się z nim że zadzwonię na początku marca i potwierdzimy czy wszystko ma i czy udało mu się przerobić widownię pod kątem sterowania z DMX.

Gdy zadzwoniłem na początku marca okazało się, że:
  • światła na scenie generalnie są ale nie takie jakie potrzebuję - 3 szt. starych NRD’owskich PC'ów i kilka naświetlaczy symetrycznych
  • dobrze byłoby bym przywiózł przedłużacze bo „nie ma za bardzo”
  • ekran i projektor lepiej było zabrać ze sobą
  • w skrzelach, na bokach widowni nie było szansy na dołożenie profili, które przywiozę, bo nawet jak Panowie zdemontują reflektory to są one łączone na kostki!!!
  • nie ma możliwości montażu dodatkowego reflektora typu profil na balkonie, gdyż nie ma tam wyprowadzonych więcej niż dwóch obwodów regulowanych

Byłem załamany po tej rozmowie…Wynikało z niej, że muszę zabrać prawie wszystko co posiadam jeśli chodzi o własny sprzęt i że muszę zadzwonić do kilku kolegów, którzy mogli posiadać brakujące elementy. Po konsultacji z kolegą udało mi się załatwić reflektory ADB A56C w liczbie sztuk 9 i dwa małe fresnele również ADB. Dozbrojony w reflektor profilowy ETC, dwa małe dimmerki Eurolite EDX-4R, przedłużacze, statywy podłogowe, haki, linki, projektor, ekran, spliter dmx i bezprzewodowy dmx udałem się w podróż. To co zobaczyłem na miejscu nie sprawiło, że się uspokoiłem, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej obawiałem się o szczęśliwe zakończenie tej historii…Turkusowe okotarowanie nie pomagało przedstawieniu, sztankiety pamiętające PRL były krzywe, podłogę pokrywał klasyczny parkiet. Ech… Chwilę zajęło nim wymyśliłem jak powiesić i wyfokusować oprawy. Po drodze okazało się, że jeden sztankiet jedzie do 1m nad podłogę, inny do 2m a jeszcze inny zatrzymuje się na 2,5m.

Tak finalnie wyglądała scena:



Zgadnijcie co było dalej?
Spektakl się udał i to pomimo małych problemów ze spadkami napięcia, przez które projektor zamiast zdjęć wyświetlał niebieskie tło. Łatwo nie było ale było warto ;) 

Bardzo żałuję, że w branży krąży opinia, że jak scena jest miejska lub jest domem kultury to jest gorsza... Zawsze starałem się walczyć z tym stereotypem, również przez własną pracę, jak  jednak widać nawet ja musiałem przyznać, że ta opinia ma czasami potwierdzenie. Główną przyczyną tego smutnego faktu wydaje się być niedoinwestowanie tego sektora kultury w naszym kraju… Może właśnie z tej krążącej, częstokroć krzywdzącej opinii wynikają owe nieelastyczne wymagania ludzi z naszej branży przyjeżdżających z wielkich, wybudowanych za pieniądze unijne bądź prywatne „cudeniek technicznych” do małych, zapomnianych przez wszystkich miejscowości? Ja jednak jestem osobą która łatwo się nie poddaje. Zawsze będę stawiać na kreatywność i elastyczność czy to przy dużych spektaklach teatralnych czy przy kameralnych projektach granych w rozpadających się przestrzeniach....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz